Następnego ranka obudziłam się półprzytomna.
Do mojego pokoju przez okno wpadały promienie słońca.
-Kurw! - krzyknęłam oburzona.
Znowu zapomniałam zasłonić to cholerne okno.
Mamrocząc coś pod nosem, podeszłam do okna i obniżyłam rolety. Od razu lepiej.
No dobra. Spojrzałam na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. 6.48.
Mam do szkoły na 8, więc jest okey.
Wygrzebałam z szafy pierwsze lepsze ciuchy i pomknęłam do łazienki.
Wzięłam lodowaty prysznic, ubrałam wyżej wymienione ciuchy, zrobiłam lekki makijaż i pomalowałam paznokcie w ekspresowym tempie. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
Założyłam na stopy trampki, porwałam z pokoju mój czarny plecak z naszywkami, wrzuciłam do niego potrzebne rzeczy (zeszyt, długopis, paczka papierosów, słuchawki, zapalniczka, telefon, portfel, klucze) i byłam gotowa.
Zeszłam na dół do przedpokoju i otworzyłam drzwi. Kiedy znalazłam się na zewnątrz, zamknęłam je na klucz i ruszyłam w stronę liceum.
Na miejscu przyłapałam czerwonowłosego chłopaka jak mi się przyglądał. Ubrany był w krótką, skórzaną kurtkę z wysokim kołnierzem, czerwoną koszulkę z logo Winged Skull, czarne spodnie oraz czarne trampki.
Zignorowałam go i pchnęłam drzwi wejściowe.
Zaczepiłam pierwszą lepszą osobę.
- Wiesz może, gdzie znajdę biuro dyrki? - zapytałam niezbyt uprzejmie,
Białowłosa dziewczyna wskazała palcem na pierwsze drzwi po prawej, spoglądając przy tym na moje oczy. Uśmiechnęłam się tajemniczo i ruszyłam do drzwi.
Weszłam do środka.
- Miałam donieść dokumenty - powiedziałam znudzona.
- Ann Rayen, zgadza się?
-Tia.
- Z dokumentami nie do mnie, przejdź się do pokoju gospodarzy. Spotkasz tam Nataniela, który przejrzy twoją teczkę. Drzwi naprzeciwko.
Przynajmniej dobrze, że nie czepiała się moich paczadeł.
Wróciłam się. Wpakowałam swoje cielsko do wskazanego pomieszczenia.
Siedzący blondyn o miodowych oczach spojrzał na mnie z wyrzutem. Miał na sobie białą koszulę, błękitny krawat, brązowe spodnie oraz eleganckie buty tego samego koloru.
Sztywniak, nie ma co.
On również wpatrywał się w moje oczy. No kurwa, czy to takie dziwne? Widocznie tak.
- Dyrektorka kazała zanieść mi tu swoją teczkę z dokumentami.
- Ah tak, zapomniałem - zerwał się z miejsca i dosłownie wyrwał mi ją z rąk.
Przeglądał ją chwilę, po czym odezwał się.
- Wszystko w porządku. Możesz iść na lekcje - podał mi plan.
Wyszłam i udałam się według planu do sali numer 102.
Miałam teraz matematykę.
Z hukiem wtargnęłam do klasy i rzuciłam niedbale "Siemano ludziska", po czym usadowiłam się w pustej ławce.
Spuściłam głowę i wpatrywałam się w wyryty na drewnie napis "Black Angel's".
Czułam na sobie ciekawskie spojrzenia uczniów.
Pośród nich ukradkiem dostrzegłam tego czerwonego orangutana.
- Może panna Rayen wystąpi na środek i opowie coś o sobie? - spytał lekko poddenerwowany nauczyciel.
Podniosłam na niego swój wzrok, zaszczycając go spojrzeniem i warknęłam z żądzą mordu w oczach.
- Niby dlaczego miałabym to zrobić?
W klasie rozległy się szmery.
- Może dlatego, że cię o to proszę? - odrzekł zbity z tropu.
- Nie znam słowa "proszę" - na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Jak nie prośbą to groźbą - mruknął - za chwilę zostaniesz odesłana do dyrektorki - dodał nieco głośniej.
- Ok.
- Nie ignoruj mnie! - wrzasnął, ściągając przy tym na siebie spojrzenia innych.
Wszyscy byli przerażeni, ale nie ja. Nie bałam się śmiertelników.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co cię tak śmieszy? - powiedział już spokojniej - Poza tym w szkole nie można nosić kolczyków - wykrzywił się.
- Nikomu to nie szkodzi - burknęłam - a co, myśli pan, że jestem czarownicą i zaczarowałam ten kolczyk, by potem służył do odurzania? Haha.
Śmiech.
- Dosyć! - krzyknął.
Boże, jaki on nerwowy.
Wybawił mnie dzwonek oznaczający koniec lekcji.
Wybiegłam z sali jako pierwsza, wyszłam na dziedziniec i zapaliłam papierosa.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz